Jeśli nie Google to… alternatywne źródła ruchu na stronie

O różnych sposobach zaprzyjaźniania się z Google pisałem już kilkakrotnie, ze szczególnym naciskiem na coraz bardziej znane wyszukiwanie semantyczne. Warto czasem jednak zastanowić się, w jaki inny sposób zadbać można o odpowiedni ruch na stronie. Czy są na to jakieś sposoby inne niż próby przechytrzenia wszechmocnego Google? Nawet kilka!

1. Wiedza ekspercka to jest siła! I to w co najmniej podwójnym znaczeniu.

Po pierwsze, dziel się swoim „know how” i kreuj się na eksperta. Staraj się umieszczać swoje (atrakcyjne!) treści na cudzych stronach czy blogach. To nie tylko sposób na atrakcyjne linki – przecież dziś nie myślimy kategoriami Google! To szansa na dotarcie do odbiorców, wyrobienie marki, zyskanie sympatyków, zaistnienie w świadomości internautów.

O takich gościnnych występach pisaliśmy już w na blogu – nadal guest blogging polecamy.

Po drugie, zaprzyjaźniaj się z ekspertami. Jeśli powołasz się na jakiegoś bloggera lub inną wpływową osobowość internetową, jeśli poprosisz taką osobę o opinię czy komentarz, który opublikujesz, jeśli przekażesz jakiemuś influencerowi swój produkt czy usługę do przetestowania – możesz się spodziewać, że w ramach promowania siebie dany blogger popromuje też Ciebie. Umieści link do publikacji z cytatem z siebie na swoim blogu, fanpage’u czy stronie, co przełoży się na klikalność Twojej strony.

2. Mądrze udzielaj się w mediach społecznościowych.

Aktywność w mediach społecznościowych to konieczność – wyjaśnialiśmy to już w kontekście budowania pozycji firmy w internecie, ale też wątek ten pojawił się we wnioskach z TweetupPL. Serwisy takie jak Facebook czy Twitter to miejsca, w których w naturalny sposób można zaprzyjaźnić się z obecnymi czy potencjalnymi klientami. Wymaga to tylko zdrowego rozsądku i przemyślanej strategii komunikacji. Czyli rozmawiamy, a nie informujemy, podsuwamy rozwiązania problemów, a nie tylko linki do swojej strony, dbamy o atmosferę i budujemy dialogi, a nie tylko odpowiadamy. Te same zasady obowiązują przy komentowaniu postów na blogach – taka aktywność też pozwala nam nawiązać internetowe przyjaźnie, zainteresować sobą i przemycić link do strony. Właśnie – przemycić. Proste: „Świetny wpis, zapraszam do mnie [link]” to zwykły spam i wizerunkowa klęska. Rozmawiamy z uwagą i rozmachem albo wcale.

Merytoryczne uwagi do wpisów, konstruktywne i sympatyczne rozmowy na Facebooku czy Twitterze, zainteresowanie innymi niż tylko własny profilami i aktywnościami – tak się wyrabia pozycję i zyskuje przyjaciół, którzy przekładają się w prosty sposób na ruch na stronie.

3. Dbaj o content.

Niestety, jeśli chcesz zwiększyć ruch na stronie w sposób naturalny, musisz panować nad treściami, które się tam pojawiają. Dobry, unikatowy content, który pozwala rozwiązywać codzienne ludzkie problemy, trafne wskazówki czy interesujące objaśnianie świata – Twoje treści muszą być po prostu przydatne i potrzebne, a będą pożądane.

4. Przypomnij sobie stare sztuczki.

Jeśli myślisz, że newslettery to przeszłość – pomyśl jeszcze raz, a potem sprawdź, czy Twoja strona ma stosowny guzik, który kliknąć mogą osoby zainteresowane subskrypcją. Skontroluj, czy aby na pewno taka funkcja w ogóle działa. Powinna działać, bo mailingi wciąż żyją i mają się dobrze, lepiej więc nie rezygnować z tej formy dotarcia do potencjalnych odbiorców.

5. Zoptymalizuj stronę.

Czy Twoja strona ma meta tagi i opisy, które z jednej strony lubi Google (jakkolwiek dziś my się nim zupełnie nie interesujemy), ale też odbiorcy, którzy dzięki takim wskazówkom są w stanie zorientować się, na jakiej są stronie i co mogą tu znaleźć?

Optymalizacja metadanych jest podstawowym elementem dobrego on-site SEO, a umiejętność optymalizacji serwisu z wykorzystaniem rich snippets tool daje dodatkową przewagę. Informacje w metadanych – szczególnie w elemencie „title” dają szybką i skrótową informację o tym, z jakim serwisem mamy do czynienia. Te słynne 3 sekundy z psychologii to czas do pokazania się z  „dobrej strony”.

Warto jest użyć narzędzi typu: snippet optimization tooldzięki którym można łatwo przetestować nasze ustawienia metadanych.

Ważna zasada: te same metaopisy nie powinny pojawiać się wszędzie, bo zostaną uznane za spam. Unikatowe treści są zawsze z cenie, chociażby dlatego, że każdorazowo przykuwają uwagę odbiorcy.

Podsumowując: jeśli wydaje Ci się, że walka z Googlem jest trudna, zastanów się nad tym, jak trudne są starania o ruch na stronie innymi sposobami. Po pierwsze musisz mieć dobry towar lub usługę, po drugie świetnie sprzedawać go na własnej stronie, po trzecie angażować się w działania eksperckie (aktywnie i biernie), po czwarte nie spuszczać z oka swoich kontaktów w mediach społecznościowych… Trudne, czasochłonne, wymagające pomysłu i cierpliwości, ale warte starań – jeśli najwyższą jakością i wypracowaną pozycją przyciągniemy odbiorców na stronę, możemy oczekiwać od nich większego zainteresowania czy nawet inwestycji, niż ma to miejsce w przypadku „przelotnych klikaczy”. Oczywiście, fanów zdobytych jakością działań należy później również jakością utrzymać, ale to już inna, równie pracochłonna historia.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *